niedziela, 17 lipca 2011

Przejście Dobrzyń-Włocławek - Droga Mazowiecka ma Ziemi Dobrzyńskiej


Po zamknięciu na początku maja Północnej Drogi Mazowieckiej dopiero 15 lipca udało się nam wrócić na trasę. Busikiem wyruszyliśmy do Dobrzynia nad Wisłą. Pan kierowca się jakoś nami wzruszył i włączył klimatyzację. Był to początek wielu miłych i niespodziewanych zdarzeń. Właścicielka pensjonatu "Irena" w Dobrzyniu też się wzruszyła na wieść, ze my pielgrzymi i dała nam 25% rabatu. poza tym upiekła pyszne ciasto (ale to chyba ma w standardzie). Zwiedziliśmy Górę Zamkową skąd podziwialiśmy panoramę Wisły. Następnego dnia po śniadaniu w ukwieconej altanie i serdecznym pożegnaniu z p. Ireną wyruszyliśmy. Proboszcz w Dobrzyniu przyjął nas miło, ale rewelacją okazał się ks. Marek, wielbiciel Francji, który był w Santiago (ale nie na Camino).

Wyruszyliśmy na szlak. Po drodze był sad wiśniowy, znów piękny widok na Wisłę, niestety droga urwała się nad jarem. Idąc pokazanym nam skrótem, trafiliśmy na ostre zejście do jaru a następnie wątły mosteczek. Dalej boczną (ale asfaltową) drogą. Droga niestety znów ugrzęzła nad przepaścią na cudzym podwórku pomiędzy Bachorzewem a Glewem. Tu pomocny okazał się pan Andrzej z owej posiadłości, który nie tylko przeprowadził nas przez zdziczały sad i jakieś chaszcze, ale jeszcze opowiedział o młynie, niegdyś tu pracującym, i zaprosił na kawę i miód w przyszłości. Czekał nas jeszcze jeden strumyczek w głębokim jarze, przez który przerzucona była omszała kłoda z rachityczną żerdką zamiast poręczy.

Dalej już miłymi, choć asfaltowymi drogami, jeszcze nad Wisłą, doszliśmy do Tulibowa. Jest tam dwór, przepięknie położony na skarpie, obok spichlerz. Dwór, niestety, zamieniony w kołchoz, spichlerz w prywatnych rękach, widać początek remontu. Prosto na północ doszliśmy do Krojczyna i drogi Płock - Włocławek. Ponieważ forsowanie potoczków i krążenie po sadach zabrało nam trochę czasu, postanowiliśmy nie iść już do Chełmicy, ale dojechać do Włocławka.

We Włocławku nocowałyśmy u przemiłego pana Ryszarda. Warunki luksusowe, cena minimalna, w pobliżu sklep. Rano w niedzielę, pojechałyśmy do Chełmicy Dużej, po drodze wstępując do kościoła księży Orionistów p.w. Najświętszego Serca Jezusowego. W Chełmicy proboszcz kościoła p.w. św. Jakuba, ks. Henryk Wysocki przyjął nas bardzo serdecznie (nawet wspomniał o pielgrzymach na drodze jakubowej w kazaniu). W 2017 r. będzie 100 rocznica poświęcenia kościoła i ks. Henryk chciałby rozruszać trochę parafi. Z kościoła, już bez przygód, przeszłyśmy drogami wśród pól do Włocławka. Droga trochę monotonna, na pewno przyjemniejsza w chłodny dzień. Zdążyłyśmy jeszcze odwiedzić Katedrę (wiele interesujących rzeźb, nagrobków, w tym roku jubileusz 600lecia), na wizytę u Franciszkanów już nie starczyło czasu. Wyprawa zakończyła się znów miłym przypadkiem: do Warszawy wracał kuzyn jednej z nas i zabrał nas ze sobą.